Nietypowo, bo w niedzielne przedpołudnie, w meczu "o sześć punktów" mikołowska jedenastka walczyła w Bytomiu z tamtejszymi Szombierkami.
Mecz miał pewne podteksty, trenerem gospodarzy jest przecież Marcin Molek, który naszą drużynę wprowadził na szczebel czwartoligowy. Dziś przyszło mu rywalizować z naszą ekipą o bardzo ważne punkty. Przed tą kolejką AKS oraz "Szombry" miały na koncie po 32 punkty co nie daje jeszcze poczucia bezpieczeństwa bowiem ścisk w dolnej strefie ligowej tabeli jest ogromny. Dlatego też spiker przed meczem słusznie nadał mu rangę meczu "o sześć punktów". Jesienią górą byli mikołowianie pokonując na swoim stadionie bytomian 1:0 a jedyną bramkę strzelił wówczas Mateusz Majsner, który swego czasu reprezentował barwy naszego niedzielnego przeciwnika.
O pierwszej połowie tego meczu nasi zawodnicy muszą jak najszybciej zapomnieć, to ona zaważyła niestety na końcowym wyniku tego meczu. Już na samym początku spotkania w 10. minucie do bramki Szczepka trafił Kaiser, który ograł w polu karnym Staszowskiego i nasz bramkarz mimo interwencji nie zdołał obronić strzału z najbliższej odległości. Mikołowianie próbowali sklejać akcje, niestety brakowało dokładności w zagraniach co skrzętnie wykorzystywali gospodarze. W 35. minucie "Zieloni" wykonywali rzut rożny z lewej strony. Jak się później okazało piłka wstrzelona przez Pstusia w strefę bramkarza jakimś cudem po zamieszaniu znalazła się w siatce AKSy i na tablicy wyników było już 2:0 i taki wynikiem skończyło się pierwsze 45 minut meczu.
Drugą część zdecydowanie lepiej rozpoczęli podopieczni trenera Molka napierając na bramkę AKSy praktycznie przez całe pierwsze dziesięć minut ale przebudzeni zawodnicy z Mikołowa zdołali nieoczekiwanie złapać kontakt za sprawą Tsuleiskiriego. Popularny "Gaga" wykończył uderzeniem z pierwszej piłki dośrodkowanie Niesyty i dał wiarę kolegom, że ten mecz można jeszcze wygrać bowiem do końca regulaminowego czasu gry zostało aż 33 minuty. I faktycznie podopieczni trenera Wolaka na chwilkę przejęli inicjatywę w spotkaniu. Wszystko jednak zmąciła druga żółta kartka otrzymana przez Zamojdę, który w 76. minucie musiał przedwcześnie opuścić plac gry. Gospodarze coraz śmielej poczynali sobie na boisku, marnując kilka dogodnych sytuacji. Tymczasem nasi piłkarze, choć w osłabieniu, to ambitnie walczyli o każdy metr boiska i próbowali doprowadzić do wyrównania a najlepszą ku temu okazję zmarnował w 88. minucie Majsner, który przejął piłkę wypuszczoną z rąk przez bramkarza Szombrów ale przy strzale zbyt mocno się odchylił i piłka poszybowała minimalnie ponad bramką.
Niestety, ważne dla nas punkty zostały w Bytomiu. Nasza sytuacja w tabeli jest zła ale nie krytyczna. Spadliśmy bowiem na miejsce barażowe (14.) ale nadal na dole panuje ścisk. Tyle samo punktów ma trzynasty Śląsk Świętochłowice, o dwa oczka więcej zgromadziła Przemsza, Szczakowianka i Myszków (miejsca 10-12), na 9 miejsce wskoczył nasz dzisiejszy rywal. Jest więc o co walczyć a do końca pozostało 6 ligowych kolejek, my zagramy jednak 5 meczów bo w najbliższej serii spotkań będziemy pauzować i liczyć na korzystne dla nas wyniki naszych rywali.
Na pewno na przebieg meczu miała wpływ niemrawa pierwsza połowa w naszym wykonaniu gdzie nie daliśmy jakości i tej agresji, którą pokazaliśmy w poprzednim meczu i to na pewno ułatwiło przeciwnikowi zdobycie pierwszej bramki. To samo druga stracona bramka, stały fragment gry i powinniśmy agresywniej powalczyć o piłkę. Druga połowa pokazała, że potencjał naszej drużyny jest spory co pokazała bramka na 2:1 a także kolejne sytuacje, które mogły nam dać przynajmniej jeden cenny punkt, bo ten punkt może później zmienić obraz tabeli i musimy je teraz zbierać. Oczywiście na tabelę musimy patrzeć, taka jest liga i po to się w niej gra, aby w tej tabeli być jak najwyżej. Jeżeli jest się na dole to trzeba stamtąd szybko uciekać. Mamy teraz pauzę, troszkę innego przygotowania ale jestem pełen wiary w to co robimy i myślę, że następne mecze będą na naszą korzyść i nad tym musimy pracować. W czwartej lidze często decyduje dyspozycja dnia u zawodników bo żaden zawodnik przecież nie stracił swoich umiejętności od ostatniego meczu. Dziś zadecydował moment braku koncentracji i reakcji, gdzie to my w poprzednim meczu z Polonią agresywnie zbieraliśmy na przykład drugie piłki. Dzisiaj robił to przeciwnik, to po ich stronie widać było, zwłaszcza w pierwszej połowie, większą determinację. Nie chcę upatrywać winy wśród chłopaków, bardziej zadaję sobie pytanie co ja mogłem zrobić lepiej podczas zajęć przygotowawczych do tego meczu dlatego jako sztab szkoleniowy postaramy się aby w tym tygodniu coś poprawić i sprawić, że zawodnicy poczują się pewniej na boisku. Być może znajomość naszych zawodników pomogła trenerowi Molkowi w odniesieniu dzisiaj zwycięstwa, ciężko mi jednak powiedzieć czy ustawiał swój zespół pod kątem zwracania uwagi na określonych zawodników. Ja również po części widziałem mecze Szombierek, również przeprowadzałem swoje analizy ale wydaje mi się, że jednak zdecydowanie większy wpływ na wynik końcowy ma dyspozycja dnia u danego zawodnika, jego umiejętności indywidualne oraz koncentracja, która nie może zawodnikom uciec i na boisku każdy powinien wziąć część meczowego ciężaru na siebie i tym pomóc zespołowi w wygraniu spotkania - skomentował trener Tomasz Wolak.
Kilka słów powiedział nam również trener Molek, który dzisiaj stanął po drugiej stronie barykady jako szkoleniowiec gospodarzy: Rzeczywiście, znam chyba całą jedenastkę AKS, która dzisiaj grała, chyba wszyscy byli w składzie jeszcze za mojej kadencji a niektórych przecież sam ściągałem do Mikołowa. Można powiedzieć, że znam ich na wylot. Ale pod tym kątem się nie nastawialiśmy. Swoim chłopakom powiedziałem na odprawie, że nie skupiamy się na przeciwniku i podchodzimy do meczu jak do każdego innego. Oczywiście zwróciliśmy uwagę na mocne strony mikołowian, głównie na lewą stronę z Bąkiem i Niesyto, która to jest na pewno siłą napędową tej drużyny i z tamtej strony spodziewaliśmy się zagrożenia, plus oczywiście stałe fragmenty gry. W pierwszej połowie udało nam się zneutralizować lewą stronę, drugą stroną Mikołów praktycznie nie grał a my strzeliliśmy w dwie bramki i to na pewno dużo nam dało. W drugiej połowie jednak się nie uchroniliśmy. Akcja bramkowa poszła lewą stroną i Mikołów złapał kontakt. Potem było już trochę nerwów ale mogliśmy ten mecz zamknąć wcześniej bo było kilka sytuacji, nie udało się i do końca musieliśmy truchleć o wynik. Mam nadzieję, że Mikołów się utrzyma, jest jeszcze dużo meczów do rozegrania. W kalendarz rozgrywek nie można zbytnio patrzeć. Teraz wydaje się, że mecze z zespołami z dołu tabeli to te trudniejsze. Szombry mają co prawda mecze z górą tabeli ale też w każdym z nich trzeba będzie grać o życie i tak będzie do końca. O Mikołów jestem jednak spokojny. Przed meczem czułem mały niedosyt, że nie udało mi się troszeczkę dłużej popracować w Mikołowie na tym szczeblu, przypomniały mi się też fajne chwile z tamtego okresu, a oglądałem nawet stare zdjęcia. Na pewno zdecydowanie więcej było tych chwil pozytywnych i to mi utkwi na długo w pamięci dlatego z miłą chęcią będę wracał na stadion do Mikołowa w roli trenera innych drużyn i życzę AKSowi jak najlepiej bo piłkarzy mają moim zdaniem bardzo dobrych.
Szombierki Bytom - AKS Mikołów 2:1 (2:0)
bramki: 10' Mateusz Kaiser, 35' Karol Pstuś - 57' Giorgi Tsuleiskiri
Skład AKS: Łukasz Szczepek - Giorgi Tsuleiskiri, Mateusz Zamojda, Bartosz Waśkiewicz (60' Kordian Rusz), Tomasz Tabiś, Mateusz Majsner, Maciej Niesyto, Marcin Piekarz [kpt], Michał Staszowski, Jacek Wujec, Mateusz Bąk. Trener: Tomasz Wolak. W rezerwie pozostali: Sebastian Duda, Michał Pawełczyk, Wojciech Oltman, Bartłomiej Piworowicz, Borys Walczak